**”Ukryte Schowki w Architekturze Lat 70-tych: Jak Zachować Autentyczność, Dodając Funkcjonalność?”**

**"Ukryte Schowki w Architekturze Lat 70-tych: Jak Zachować Autentyczność, Dodając Funkcjonalność?"** - 1 2025

Blask i ograniczenia: fenomen architektury lat 70-tych

Spacerując po osiedlach z czasów Gierka, trudno nie zauważyć ich charakterystycznego rysu – betonowe bloki z płaskimi dachami, wąskie balkony przypominające klatki i przestronne, choć często niefunkcjonalne wnętrza. To architektura, która miała odpowiadać na masowe zapotrzebowanie mieszkaniowe, ale przy okazji stała się ikoną designu swojej epoki. Wielu obecnych mieszkańców tych przestrzeni staje przed dylematem: jak pogodzić dawny klimat z dzisiejszymi potrzebami przechowywania, nie niszcząc przy tym ducha minionej dekady?

Paradoks polega na tym, że ówczesne projekty często lekceważyły kwestię praktycznego magazynowania. W czasach, gdy posiadano mniej przedmiotów, wnęk pod schodami czy głębokich szaf nie traktowano priorytetowo. Dziś, gdy każdy metr kwadratowy ma znaczenie, brakuje miejsca na buty, sprzęt AGD czy sezonowe ubrania. Remontując takie mieszkanie, łatwo wpaść w pułapkę – albo tworzymy chaotyczne dodatkowe konstrukcje, które psują harmonię, albo rezygnujemy z wygody na rzecz wierności stylowi.

Gdzie szukać ukrytego potencjału?

Rozwiązanie kryje się w detalach, które architekci tamtych lat pozostawili niejako przypadkiem. Weźmy na przykład charakterystyczne ściany kolankowe oddzielające salon od przedpokoju – ich grubość pozwala niekiedy na wydrążenie wąskich półek na książki lub drobiazgi. Albo podesty przy oknach, pod którymi można zamontować wysuwane skrzynie na pościel. Nawet pozornie martwa strefa za drzwiami wejściowymi może pomieścić wąską szafkę, jeśli tylko odpowiednio zaprojektujemy jej front, by współgrał z surowym betonem czy terakotą.

W jednym z krakowskich mieszkań epoki disco udało się wykorzystać pustą przestrzeń pod wbudowaną sofą, tworząc schowek na koce i poduszki. Kluczem było zachowanie oryginalnej tapicerki i tylko dyskretne dodanie mosiężnych uchwytów. Takie zabiegi wymagają wprawdzie niestandardowego podejścia, ale właśnie w tym tkwi ich siła – integrują się z przestrzenią, zamiast z nią konkurować.

Materiały, które nie zdradzą współczesności

Wybierając elementy do przechowywania, warto postawić na surowce dostępne w latach 70-tych, ale w nowoczesnym wydaniu. Fornirowana sklejka w odcieniu palisandru, matowe szkło czy perforowany metal doskonale współgrają z tamtą estetyką. W Łodzi pewna projektantka odtworzyła nawet charakterystyczne wzory laminatu HPL, by stworzyć fronty szafek pasujące do zachowanej kuchni. Ważne, by unikać błyszczących powierzchni i krzykliwych kolorów – one najczęściej burzą klimat.

Ciekawym pomysłem jest też adaptacja starych mebli systemowych, które miały wtedy swój rozkwit. Frame’owe regały Anny Castelli-Ferreri czy moduły Joe Colombo mogą posłużyć za inspirację do projektowania dzisiejszych rozwiązań. W Warszawie istnieje pracownia, która specjalizuje się w renowacji i modernizacji takich właśnie elementów, dodając im ukryte szuflady czy panele z miejscami na kable.

Podziały, które nie dzielą

Lata 70-te to era otwartych przestrzeni, co dziś może utrudniać organizację. Zamiast stawiać ścianki działowe, lepiej wykorzystać meble jako naturalne bariery. Niska zabudowa z półkami lub wolnostojąca komoda świetnie oddzieli strefę dzienną od jadalnej, nie zakłócając przepływu światła. W Gdańsku pewien architekt zaprojektował nawet obrotową szafę, która raz pełni funkcję garderoby, a raz – parawanu odgradzającego sypialnię.

W mniejszych mieszkaniach sprawdzają się rozwiązania hybrydowe – łóżko z podnoszonym stelażem chowa nocą poduszki i koce, a za dnia staje się niewidocznym magazynkiem. W łazience zaś często pomaga wymiana tradycyjnych szafek pod umywalką na modele z wysuwanymi koszami, które mieszczą znacznie więcej, zachowując przy tym czystą, geometryczną linię.

Światło jako sprzymierzeniec

Oryginalne żyrandole z mlecznego szkła czy kule przypominające satelity mają swój urok, ale nie zawsze zapewniają wystarczające oświetlenie. Zamiast ich usuwać, można wzbogacić je o dyskretne ledowe taśmy ukryte w suficie podwieszanym lub listwach przypodłogowych. W ten sposób dodajemy światło tam, gdzie potrzebujemy – na przykład nad półkami w głębi pokoju – nie naruszając głównych punktów świetlnych.

W jednym z wrocławskich projektów zastosowano sprytny trick – w obudowie ogromnego, retro żyrandola zamontowano dodatkowe źródła światła kierunkowego, które podświetlają fragment ściany z ukrytymi drzwiczkami schowka. Efekt? Wieczorem trudno zgadnąć, że za tym malowniczym akcentem kryje się dodatkowa przestrzeń.

Kiedy kompromis staje się zaletą

Nie każdy element da się zachować w pierwotnej formie – i nie trzeba. Czasem lepiej pozwolić sobie na twórczą interpretację niż kurczowe trzymanie się realiów sprzed pół wieku. W Poznaniu pewna para pozostawiła tylko fragmenty charakterystycznej, pomarańczowej wykładziny, łącząc je z nowoczesnymi panelami podłogowymi. Pod podwyższonym fragmentem znalazło się miejsce na schowek na buty, do którego prowadzą dyskretne, wpuszczane uchwyty.

Architektura lat 70-tych ma w sobie coś więcej niż tylko wspomnienie minionej epoki – to materialny ślad pewnej społecznej wyobraźni. Adaptując ją do współczesności, nie tyle niszczymy autentyczność, ile nadajemy jej nowe życie. Wystarczy odrobina wyobraźni, by ukryte schowki stały się nie tylko praktycznym dodatkiem, ale też elementem opowiadającym historię miejsca. Może właśnie o to chodzi w dobrej modernizacji – żeby kolejni lokatorzy też czuli, że to ich przestrzeń, mimo upływu lat.